spowiedź
z mglistej obławy barwy obłoków
mlecznej, ukrytej za mgłą
postać rozmyta, nierzeczywista
zbrukane kłamstwem i krwią sumienie
zjawa, okruch, światło latarni
głowa trupa obijająca się o skałę w rytm
rewolucji
złączone w bransolecie odkupienia
to wszystko do czego się przyznaję
tak to prawda że wyszłam z nocnej mgły
zeznaję że krew i łzy płynęły wartko
że odrąbałam mu ramiona dla głuchego
poczucia bezpieczeństwa
piórami ze skrzydeł wypchałam poduszkę w
swej trumnie
kości wciąż stoją w muzeum
gapie uwielbiają tragizm
rozwrzeszczane laleczki jęczą pod białymi
kręgami
rozpuszczają urojenia u twych stóp
modlą się histerycznie do twoich
szczątków
ubóstwiają twój szkielet jako pomnik
snów
a ja stoję pod ścianą
ukryta w pyle mgły
bez ruchu, bez dźwięku
choć żywa- martwa jak ty
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.