Bezsilność III
Choć nieosiągalny
ja brnę
Nadziei mieć nie powinnam
ale ona we mnie trwa
Nienawidzę miłości
bo popycha mnie wciąż
w Twe ramiona, w Twe szpony
Ciche szepty
mocne słowa
co dzień przeplatają się
i tylko ona
niezmienna
niewiarygodnie silna
Ja przy niej tak śmiesznie
mała
nie potrafię walczyć
nie umiem wstać
Zapalam znicz
by po chwili zgasić go
Wszystko gdzieś zniknęło
i tylko Twoje oczy
wciąż mają ten sam blask .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.