Bezszelestnie
o jesieni
Odchodzi, gubiąc po drodze kiście
winogron,
wykwintne wina osłodzą zimowe wieczory.
Z rozpaczy załamuje ręce widząc, jak wiatr
bezdusznie strąca z drzew wyblakłe
liście.
Stojąc na dywanie nasączonym deszczem,
z żalem pochyla się nad letnimi dziećmi
wczoraj zielonymi, jakże dziś
odmienione;
po złocieniach, purpurze nie ma ani
śladu.
Mgła, złowrogie chmury towarzyszą damie
błądzącej po posesjach w płowej
pelerynie,
żegna wygaszone ogniska, puste balkony,
zanim odejdzie w każdy kącik chce
zajrzeć.
Wyziębionej przyrodzie do snu coraz
bliżej,
tylko patrzeć jak ponowa na dachu zagości,
ludzie przed mroźną zimą okna
pozamykali,
w bujanych fotelach będą marzyć o
wiośnie.
Komentarze (121)
jeszcze trochę i wróci kolor i ciepło :)
pozdrawiam :) (trochę smutno, bo za oknem leje :( )