Biała śmierć
Siedzę samotnie otulony ciemną nocą
Widzę ją, powoli do mnie się zbliżającą
Panią tej mrocznej pory, jej władczynie
Co skrzydła ma niczym niebios pan
Orzeł. Leci ku mnie, spokojnie,
Cicho, bezszelestnie, stoję i czekam
sam.
Widzę jej postać i ... skrzydła czarne
Lecz dostrzec można kilka piór białych.
Skąd one u niej? Z czasów litościwych,
Których już nie pamięta, które zostały
wymazane?
Czuję strach tak silny, że aż
obezwładniający
Oblany zimnym potem, z zapartym tchem
Czekam, niezdolny do ucieczki,
paraliżujący
Strach przed nią i przed smutnym losem,
Który mnie czeka, staje przede mną ona
Kostucha gotowa zabrać mi duszę
Swą lśniąca kosą, tak właśnie ona!
Wiem, że mnie nie oszczędzi, umrzeć
muszę!
Skoro litości nie będzie patrzę na jej
twarz,
Lecz jest inna niż na portretach!
Dziwnie znajoma! Te oczy brązowe, aż
Strach odchodzi, wraca pamięć! W moich
snach
Już Cię widziałem, Ciebie pokochałem,
A teraz odbierasz mi moje życie!
Swą kosę wznosisz, lecz nie boję się
Cię!
Czekam na cios, ze stoickim spokojem.
Nie ścinasz głowy, trafiasz w serce,
Wydzierasz je, we krwi twoja ręka.
Patrzę na Ciebie i serce me bijące
Które zgniatasz, niszczysz, aż pęka
Samotna łza spływa po mym policzku,
Za nią kolejna, w cierpieniach umieram!
A ty twarz schowałaś w czarnym kapturku,
Powiedz tylko czy raduje Cię moja męka?
Lecz oczy spokojnie zamykam,
Że to ty moją zabierasz duszę,
A nie ktoś obcy. Umieram sam,
Z rąk miłości, szczęśliwy choć nie muszę!
Komentarze (3)
Świetny jest ten wiersz, ja nie potrafie napisac tak
długiego, ani używać takich metafor....zazdroszcze;)
no ten wiersz to jest the best, , gdybym ja mogła tak
napisać hmmm....
Niczemu się nie dziwić... tylko to może człowieka
uszczęśliwić...