Biały żagiel jesieni
Biały żagiel jesieni
Ogarnąć ręką pośpiech by deszcz wolno
padał
Wstąpić na piedestał z wysuniętą ręką w
ciemność
wskazując na drzwi za którymi suche
trawy
a mnie się marzy kropla na twarzy
Otworzyć przepaść, rozsuwając bramę słońcu
i nagie ramiona dla pocałunków
Wtulić się w krzak bzów nabrzmiałych
wonią
Zakołysać sobą by być widocznym w tłumie
lub ulec snu łagodnemu znużeniu
ja tego dziś nie umiem
Patrzę w nocna przestrzeń przyprószoną
rosą
to kwitnący żagiel ? gwiazdy w oczach
rosną
Rozgarniam ich chmary na nieboskłonie
szukam tej jedynej, jej się miłością
pokłonie
Ona mi noc w noc przypomina w moich
snach
że ma swoje imię, i boskie ramiona nagie
Płynę nocą, rozwijam dla niej biały żagiel
Autor:slonzok-knipser
Bolesław Zaja
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.