Błaganie serca
Wróciłam tam.
Oczami wyobraźni stałam nad brzegiem
morza.
Wpatrzona w przepaść błękitnego oceanu.
Bez końca... i taka zagubiona.
Jak liść z drzewa zerwany.
Stałam tak w bezruchu.
Wiatr szarpał moje włosy,
Słońca na niebie nie było...jak wtedy.
Lecz stałam tutaj sama, bez Ciebie.
Pamiętasz?? Chciałam wrócić tutaj z
Tobą.
Lecz los miał inne niż my plany...
Skradłeś mi serce... nie wiem jak i
kiedy?
Potem bez cienia nadziei odszedłeś.
Inną dziewczynę trzymając za rękę.
Teraz czasami was widuję, w kościele lub
na ławce w parku. Zakochanych...
Los zabrał mi Ciebie...nawet w mych snach
już Cię nie ma!
Oczy od łez pieką, serce szlocha z żalu
...i zaufać komukolwiek się już boi.
Czy to znaczy, że już nigdy nikogo nie
pokocham?
Mówią, że czas leczy rany i złamane
serca.
Mówią że nie byłeś przeznaczony dla
mnie.
Że dobrze się stało, gdy nasze drogi się
rozeszły...
Że znajdę jeszcze swe utracone
szczęście.
Dlaczego zabrałeś odchodząc ze sobą moje
serce!
Teraz stoję nad brzegiem morza i wołam:
Proszę oddaj mi moje serce!
By znów kogoś pokochać mogło...
By potrafiło znaleźć właściwą ścieżkę!
Pozwól mi żyć dalej samej,
Bez cienia przeszłości i tego w duszy żalu,
Że nam nie wyszło...że się nie udało.
Proszę, by już tak mocno po prostu nie
bolało...
Tychy, dnia 26 lipca 2007
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.