Bóg umiera w mroku
Idą zakapturzeni.W ciszy, pochylone
głowy.
Czerń habitów zalewa smołą zmęczony ludźmi
chodnik.
Idą, wypalone oczodoły nie widzą juz
nic.
Bo nie muszą.Zgasł płomień na świecach.Mrok
ogarnął kulę ziemską.Nie ma gdzie przed
strachem sie skryć.
Już wszyscy sie boją, już każdy przerażony
niewiedzą o tym, co teraz,
a to tylko smierć.To Bóg umiera.
Płacząc nad swym niewdzięcznym stworzeniem,
nad potornością dzieła,
gdy zabijanie się , mordy masowe ogarnęły
jego dzieci.
Gdy chęć władzy i wyższości weszła na trony
Tego Świata,
gdy skarbce, jak węże wykradły się z
Rozsądków władania.
I popełzły fałszywe sługi wprost w
zaciśnięte dłonie nigdy zabogatych,
i nakazały wielbic się i w nich serce
zatracić.
I poszły legiony na rzeź niewiniątek,
ludzkośc postawiona przed piedestałem,
tych co mają plan na nowe
inwestycje.ZAgładą zwane.
Już nie przemyślane zło, tylko zapomnienie,
zatracenie w rządzach masowej
schizofrenii,
w widokach wiecznych koron na głowach, w
widokach bezmiaru swej prywatnej, podbitej
przestrzeni.
Gdzies stoi chlopiec, ze spuszczoną
głową,
odprowadza kapłanów zmęczonym wzrokiem.
Gniew, Nienawiść, Żądza, Władza, Mamona,
Mord Straszliwy,
Opętanie.I tak ida w stronę otwartej
mogiły.
POchowają tam Życie, pochowają ostatni
rozdział Boskiego Stworzenia,
POchowają jego miłość i czyte nadzieje.
Mrok zapanuje.Będzie biolało.
Czemu?Bo jesteśmy!Bo zabijamy,
nienawidzimy!I nie dążymy do opamietania!
Komentarze (1)
Naprawdę mroczny.Strach wszechobecny, ale bójmy się,
słusznie,ludzkośc odpowie za swe czyny