Ból niefizyczny...
Nazwać to mogę
bólem niefizycznym,
wielkim bólem duszy...
Nocami się budzę,
zlana potem,
z potrzebą choćby niewielkiej zmiany...
Przedstawiam ciepło z uśmiechem
na twarzy,
ból niefizyczny, który mnie dręczy całymi
dobami.
Kiedy wstaję o świcie,
ze snem niedokończonym...
Myślę o tej zmianie.
Lecz pewnego dnia,
z owym bólem się rozstałam.
I wielki spór między być albo nie być
na wieki zażegnałam.
Kilka zmian wprowadziłam
i czuję się dobrze,
może nawet lepiej.
Wreszcie dostrzegam słońce na niebie...
27.02.2009 r.
Komentarze (1)
Jednym słowem odpędziłaś od siebie niechcianego gościa
zwanego depresją. Wiersz to wyraża.