Brak teleranka
Nie chce brać szczęścia garściami po
trzykroć
nie chce hodować motyli w brzuchu
kiedy kochałem, sprawiałem przykrość
bardziej mi pszczoły buczały przy uchu
Nie do księżyca wylewam swe żale
także nie tulę Cię w noc bezsenną
chciałbym mieć spokój i cichą halę
by mi wciąż było już wszystko jedno
Otruło mnie życie, to coś zabolało
miałem nudności i w mózgu torsje
przy tym mnie zabić coś zapomniało
od bycia dalej było to gorsze
Oto więc jestem nikomu na nic
pasę swą nicość do granic rozpaczy
pokaż się Boże bym mógł się wyżalić
niech Cię ja człowiek wkońcu zobaczy
Że jesteś to wiem, trąbili od dziecka
tylko tak jakoś wciąż w tajemnicy
taka ta rasa ludzka zdradziecka
mimo to wciąż na cuda liczy
Na Twoim miejscu.. och nie ma mowy
nawet za kasę prezesa "big banka"
na nic pokusy, plusy, namowy
gorsze to niż brak teleranka
Komentarze (4)
Uwierz, zaufaj, powierz mu siebie, otwórz dla niego
swoje serce a odnajdziesz go i wewnętrzny spokój
Pozdrawiam
podobno wiara czyni cuda wiec chyba nalezy wierzyc ze
w koncu spelnia sie marzenia
Słyszałam opowieść prawdziwą. Otóż po powrocie z
Sybiru człowiek po latach powiedział, że już nigdy
później nie zdarzyło mu się tak prawdziwie modlić i
wierzyć w Boga jak tam na Syberii . Cudem przeżył.
Twój wiersz prowokuje do tego rodzaju wynurzeń.
Dla mnie wiersz super! Mimo, że pesymistyczny bardzo
dobrze mi się czytało.
Pozdrawiam :)))