Brak Tytułu ~ 3
Haniebna dziura w mej, jaka by niebyła, twórczości. Wiersz może być ciut sztywny, nierozgrzany.
Byłem w mieście,
Widziałem anioły
Zastygłe w marmurze.
Nie tknęły mnie te obrazy,
Nie mogłem być sam.
Zaciągnięty przyziemnym
spragnieniem
Zwiedziłem nowy bar.
Zaśmiałem się;
Pustka, jak przyjemny wiatr.
Gdybym chciał
Mógłbym marzyć cały czas.
Wróciłem na obcy raj,
Zakuty w ramionach kamienic.
Starych? Nie,
Dla mnie nie.
Minąłem setki twarzy
Nie znanych,
Zawsze zapomnianych.
Choć krzyczałem
Żem jest odmieńcem,
We wszystkich nich
Byłem ja.
Kończąc drwić
Z ludzi
Kłamliwej wartości,
Zasiadłem na ławce
Z zadeptanym biboszem.
Ujrzałem tak wiele miejsc,
We wszystkich spoglądałem w obłoki.
Wszędzie te same,
Wszędzie inne chmury.
Komentarze (4)
Podziękowania składam miłym Paniom za słów otuchy
parę.
Podejmę się jednak próby edycji, gdyż odczuwam, iż
wiersz jest niepełny.
Zdrawiam serdecznie, miłego dnia życzę.
Ciekawie i melancholijnie...
Pozdrawiam
Pozdrawiam serdecznie,
Miłego dnia
dobry wiersz
bardzo mi się podoba ten wiersz.
Mam podobne odczucia wracając do starych miejsc.