bunt
chołd neologizmom
stąd do wieczności napłomienieć
rozgwieździć oczy, pierwszy raz
rozbłysnąć
wybulwarzyć do dna półlitrówkę, whiskacza,
jabola, żubrówkę
nachłoną zielem, przenikać powłoki
zbezdomnieć gdzieś w waszym świecie- i tak
nie zrozumiecie!
dokopać, dognieść, dośmiercić
z glana ściągnąć sens życia
nie mam już nic do ukrycia
deportnąć bojaźń ze strachem jednym
trawczanym machem
zabliźnią sie przegubczane rany przedziurzą
podeszwy...
pękające nitki w spodniach odmierzać będą
wieczność
WOLNA! z wiarą za rękę pójdę dalej ku
słońcu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.