Burka
NIEOCZEKIWANE SPOTKANIE
Niedawno, moi starzy znajomi, których
spotkałem w hipermarkecie, a których nie
widziałem ładnych „naście” lat, zaprosili
mnie do siebie na imprezę. Ucieszyłem się
na myśl, że powspominamy stare dzieje,
dowiem się co tam u tego, czy tamtego?
Wychowywaliśmy się na jednym podwórzu,
chodziliśmy do tej samej podstawówki, a z
Olkiem nawet do jednej klasy. Marta była
dwa lata młodszą „gówniarą”, którą Olek,
gdy już wydoroślała, a trzeba przyznać, że
zrobiła to z dużym wdziękiem, „wyhaczył” i
się jej trzyma, z wzajemnością, w związku
małżeńskim. I niech ktoś mi powie, że
hipermarkety są niepotrzebne... W życiu
byśmy się nie spotkali..!
OLEK
Gospodarz domu. Aż trudno uwierzyć, że
facet, który „cienko piszczał” w
podstawówce, kończąc ją naprawdę
niesprawiedliwie, dziś mieszka w okazałym
mieszkaniu( dwupoziomowe, prawie 140 m),
jeździ nie mniej okazałą „bryką” i ma u
boku naprawdę atrakcyjną żonę, pomimo tego,
że sam do urodziwych nigdy nie należał, a
czas zdążył jeszcze bardziej ten stan
pogłębić, dokonując wręcz popisu
możliwości, czy może aktu zemsty, za
jakieś, pewnie ciężkie, jego grzechy...
Olek dzisiaj, to wielka, łysa kupa tłuszczu
umiejscowiona na dwóch cienkich patykach,
potocznie nazywanych girami, lub kłędami,
jak kto woli. Myślę, że bez zbytniej
charakteryzacji mógłby wcielić się w postać
Shreka, tym bardziej, że grzebanie w
zębach, nosie, czy przeżuwanie z otwartą
jadaczką, przychodzi mu z nie mniejszą
swobodą... Jego figurę usprawiedliwia
profesja, którą uprawia. Jest właścicielem
restauracji...
JA
Bierny widz imprezy. Obcy w
towarzystwie ludzi, którzy, wnioskując po
swobodzie zachowania i sposobie zwracanie
się do siebie, niejedną wspólną balangę już
zaliczyli. Zwykle dusza towarzystwa, tym
razem ograniczyłem się do roli pieska z
tylnej półki samochodu, rzadko już dzisiaj
spotykanego, który non stop kiwa głową,
jakby wszystkiemu przytakiwał. Tyle, że ja
dodatkowo jeszcze, jako, że jestem dobrze
wychowany i umiem zachować się w
towarzystwie, przez cały czas się
uśmiechałem, dając sygnał, że wszystko
rozumiem i aprobuję. Zresztą, gdybym nawet
chciał włączyć się do dyskusji, to ze swym
„skundlonym tenorem” nie miałbym szans
przebić się przez grubą ścianę decybeli,
jaką tworzyli coraz bardziej rozgrzani
atmosferą i trunkami goście.
SĄSIADKA IWONKA
Przyjechała sama.. windą z piętra
niżej. Jej mąż, kierowca, od kilku dni jest
gdzieś na zagranicznych wojażach. Nie
dziwię się, gdyby była moją żoną, też
zostałbym kierowcą Tira... Wiem, nieładnie
nabijać się z cudzego nieszczęścia, ale bez
przesady! Można przynajmniej próbować
tuszować niedoskonałości naszej urody, ale
żeby się nimi chwalić!? Jak można wystąpić
w bluzce z dekoltem do pępka, jeśli się nie
ma chyba nawet sutek ? Jak można włożyć
mini „po same pachy”, gdy ma się nogi
smukłe jak słoń i jak sarenka owłosione
?... Jak można w ogóle zabierać głos, nie
mówiąc już o ciągłym głośnym rechocie, gdy
się nie ma górnej jedynki?... A włosy ?
Tłuszcz na jej włosach lśnił w świetle
żyrandola, niczym neon w ladzie z wędlinami
w GS-owskim sklepie, a spalone od trwałej
pasma jej włosów pod koniec imprezy
opadały długimi falami do zimnej już
zupy...
DYSKUSJA
Przez cały wieczór i pół nocy, tematów
do dyskusji nie brakowało. Najcieplej
przyjmowały się te o profilu damsko-męskim,
zwłaszcza okraszone „kawałami
świntuszkami”. Mnie jednak najbardziej
zapadł w pamięci temat, który niemal
godzinę był na tapecie : sytuacja kobiety w
krajach islamskich. Gospodarz domu, który z
racji swej tuszy nie mógł być aż tak
pijany, utrzymywał, że nie rozumie,
dlaczego większość ludzi w Polsce, w
Europie, uważa, że kobiety w krajach
muzułmańskich są nieszczęśliwe,
dyskryminowane ?...!!! On nie widzi
powodów, dla których trzeba by ubolewać nad
losem tamtejszych kobiet...(?) Kobieta
zajmuje się domem, dziećmi, nie musi
pracować. Czy to coś złego, pyta gospodarz
?... Takie są zwyczaje, tak jest od zawsze,
tak jest zgodnie z wolą Allacha...Odpierał
wszelkie argumenty ; o traktowaniu kobiet
przez mężczyzn przedmiotowo, jak swoją
własność, jak mebel, nie dostrzegał nic
niestosownego w tym, że kobiecie nie wolno
samej nigdzie wyjść, że jej „pan i władca”
może ją nawet zakatować, choćby dla sportu
i nikt mu nic nie zrobi.
Słuchałem go nie wierząc własnym uszom, tym
bardziej, że obok niego siedziała jego żona
wyraźnie rozbawiona całym tym atakiem na
męża i pewnie dumna z jego umiejętności
odpierania argumentów.
I nagle, znudzony, wściekły, a może nawet
wystraszony taką postawą gospodarza domu,
dostałem olśnienia...!? Zaraz, zaraz...W
tej chwili uświadomiłem sobie, że cały ten
paskudny muzułmanizm, w jednym miejscu mnie
przekonuje...Gdy spojrzałem na sąsiadkę
Olka, Iwonkę, na jej niemal zatopioną w
zupie twarz, przyznałem w duchu Olkowi
rację co do kwestii noszenia burki...W
przypadku Iwonki, a takich Iwonek parę by
się znalazło tu i ówdzie, powinien być
nałożony obowiązkowy nakaz wychodzenia w
miejsca publiczne WYŁĄCZNIE w burce !!
Obowiązek wkładania burki powinien dotyczyć
każdego, kto przez własne niechlujstwo,
niedbalstwo, oszpeca swym wyglądem ulice,
miejsca publiczne... Tylko tak się
zastanawiam, jaki to by mogło mieć wpływ na
sprzedaż kosmetyków, szminek, depilatorów,
mydła ?.. Czy byłby to pretekst do tego, by
nie dać się w nią ubrać, czy może : a co
tam, nie golę pach, włożę dziś burkę?..
Może ten pomysł z burką, nie byłby taki
głupi? Tylko pod jednym warunkiem;
obowiązek wkładania burki z powodu nie
wyjściowego wyglądu dotyczyłby i kobiet i
mężczyzn! Równouprawnienie musi być! Założę
się, że na ulicach spotykałoby się
przeważnie burki z rozporkami... Pewnie
sąsiadka Iwonka też miałaby swoją burkę,
ale jestem przekonany, że Olek, gospodarz
domu, chodziłby w niej nawet po
mieszkaniu...
MORAŁ
Nie wolno chodzić... do hipermarketów
Komentarze (26)
Humorystycznie napisałeś...
Pozdrawiam serdecznie:)
Wolno i uważnie przeczytałem, niewątpliwie ta historia
zatrzymuje i skłania do dalszego pomyślenia,
pozdrawiam :)
hipermarkety do zamknięcia...
chyba że jako bonus będą dawać burki - zawsze można
coś tam pod nią wcisnąć.
Pozdrawiam serdecznie
... rewelka ... Twoja lekkość pióra powala... obrazowe
opisy wyostrzają wyobraźnie... puenta powala...
pozdrawiam :)
i tu masz rację ... że niektóre kobiety powinny
chodzić w burkach ...bo wszystko opada łącznie z
myślami ...
Za burkę bury nie będzie ;)
Świetnie napisane!
Pozdrawiam :)
MAAARKUUU.....nie wiem co ma napisać!!!
nooo...po prostu dech mi zaparło...
nie wspomnę o sposobie opisu.... bo sam wiesz, że w
słowie twoim siła
nie wspomnę o bogatym słownictwie, dającym wyrazisty
obraz....
no, ale na kolana powala puenta ...
mówię o chodzenie (lub nie) do hipermarketów...
a tak nawiasem - idę zamówić u krawcowej burkę dla
mego lubego.....
pozdrowionka i miłego dnia....
Marku, za całość masz u mnie Nike.
Za burkę z rozporkiem - Nobla.
I pierwszy raz spojrzałam przychylniej
na zakaz handlu w niedziele.
A teraz mogę się odśmiać:)))))))))))))
Fenomenalnie piszesz!
Pozdrawiam sobotnio:)))
a już chciałam CI dołożyć za burkę dla kobiet :)) ale
autorze - wybroniłeś się elegancko! z takim
równouprawnieniem - należy się zgodzić :))
humorystyczny, sprawnie napisany tekst - dla mnie
super.
Ciekawy opis. Autor ma sporo racji.
(człowiek się zmienia, a jakże, ale na gorsze...)
Ciekawe ploteczki i dywagacje, przyznaję( siedząc przy
kawusi) autorowi rację+:)Pozdrawiam serdecznie