Bursztynienie
Gdybyś obudził myśl uśmiechem
lęki w warkocze pozaplatał
aby im zabrać cierpkość wiśni
żywicę przekuł w lśniący jantar
Gdybyś przyciągnął bez uprzęży
tak nienachalnie znęcił raczej
może bym nawet mogła tęsknić
wbrew konwenansom niepoprawnie
Byłbyś poduszką gdy zasypiam
oazą dla zbłąkanych myśli
śmiechem i cichym szeptem nocą
w dzień zaś westchnieniem i energią
Gdybym już w sobie obudziła
nadzieję na powstanie nici
wiążącej niewidzialną ręką
cięcie wykona rzeczywistość
Lecz póki światło przygaszone
dopóki słowa znów sprawiają
że smak ma każdy dzień kolejny
nie daj jej chwycić nożyc w dłonie
Z archiwum :)
Komentarze (23)
Piękna liryka podoba mi sie. Pozdrawiam cieplutko.
Rzeczywistości się nie da obezwładnić. Jedyna metoda,
to rzucić się na głęboką wodę zanim zdąży rozciąć...
Czasem się udaje.
Witaj Danuś:)
bajecznie napisany wiersz z nutką nostalgii:)
Pozdrawiam:)
Do póki..aby jak najdłużej.
Pozdrawiam:)
Bardzo ładny..Pozdrawiam..
Nadzieja się obudzi
Pozdrawiam
Zachwycająca liryka. Pozdrawiam ciepło :)
Z przyjemnością czytałam Twój wiersz. Pięknie.
Pozdrawiam niedzielnie:)