była przejrzysta
była przejrzysta
jak okruch szkła
wydała z siebie krzyk
jasny i czysty
jak mewa
wbiła się paznokciem głowy
w mur
weszła do kościoła bez swetra
i zmarzła
sam Bóg jej nie ogrzał
miała psa
to był pies bezpański
i
bezdomny
przyniosła lampę
składającą się z tysiąca drobnych
kawałeczków
lampa stoi
w pudełku
na podłodze
po tygodniu przestała być lampą
mieszka z nietoperzem
wieczorami przyciska go mocno
do brzucha
żeby mógł upić tyle krwi ile chce
nietoperze oswojone są wdzięczne
i nie zostawiają śladów
stała na skrzyżowaniu
i zapomniała
w którą stronę ma iść
postanowiła cofnąć się
o 34 lata
i nie podejmować tej drogi
Komentarze (3)
smutny wiersz o nieuniknionych kosekwencjach,
nietrafionych decyzji; niesamowite metafory
Jaki smutny wiersz.Pozdrowienia:)
Swiat jest brutalny