Bywają sny
Marzenia sa jak tlen...
Noc baśniami snuje opowieści
wiatr do wtóru gra na bałałajce
zanim brzask się rankiem zaniebieści
będę marzyć tonąć w gwiezdnej bajce
Gdy zobaczę o świtaniu Wenus
zgubiony sen otuli powieki
za bezsenność przyjdzie dobry bonus
Morfeusza kolorowe leki
Kwietna łąka i poziomek kępka
dzień wesoły gra ptasia kapela
roześmiany pan przede mną klęka
uciszony wiatr dłonią Ariela
Pocałunki płatki jaśminowe
ciepło ciała rozkosznie otula
a z gałązki młodej wiklinowej
nawołuje do pary zazula
Obudzenie...świeci szklany ekran
a za oknem szary wróbel ćwierka
nocne baje połyka dnia waran
zaczyna się codzienna żonglerka
po śnie, dzień zwyczajny...
Komentarze (19)
Hmm bajkowy sen zapachem poziomek
pozwala marzyć nam...
Miłego wieczoru Łucjo:)
Piękny wiersz i piękny sen, z którego się trudno
obudzić.
Pozdrawiam serdecznie :)
Ach, ta codzienna żonglerka... Czasem nie chce się
wstać, chciałoby się powrócić w objęcia Morfeusza.
Piękny wiersz. :)
Niekiedy bardzo trudny jest powrót do rzeczywistości,
z tak pięknego snu.
Pozdrawiam :)