Cała ty
marzenia są wolne tak jak i słowa...
Gdy cię nie widuję, ciężko mi
bardzo…
Nie mogę myśleć…nie mogę
śnić…nie mogę żyć…
Marzę tylko cały czas by znów cię
spotkać…
Usłyszeć twój głos…zobaczyć jak się
uśmiechasz,
Jak wolnym krokiem podchodzisz do
mnie...
Twoja twarz zawsze rozbawiona,
ni grama rozpaczy, żalu, smutku,
gniewu…
Tylko samo szczęście,
uśmiech tak anielski…oczy jak dwie
małe płonące iskierki…
Lub też czarne jak węgiel
srebrzysty…patrzą…czekają…
;zniewalają…
Zahipnotyzować by mogły, gdyby tylko
chciały…
Wraz z
ustami…noskiem…policzkami…
;
Gdy tak patrzę na ciebie…żałuję, że
nie jesteśmy pisani dla siebie…
Muszę się pogodzić z tą prawdą tak
straszną,
Bym odpoczął…odrodził się…i
spokojnie zasnął…
Lecz trudne to bywa tak o wszystkim
zapomnieć…
Wziąć się w garść…uwierzyć w
siebie…i z podłogi podnieść…
Nie wiem, czy jest to możliwe tak pamięć
skasować…
Od wspomnień uwolnić…nadzieję
zbudować…
Ta pamięć, zostanie…zatrze się
troszku, ale będzie pamiętać…
O tych chwilach…O tych
oczach…ustach…marzeniach…
zwątpieniach…
Miłość, która zostanie tam głęboko…na
dnie serca,
Czekając na
spełnienie…śmierć…lub nadzieję
szczęścia…
nie szczęście nas opuszcza...tylko my przed nim uciekamy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.