O chlewika ratowaniu...
Pewna świnia przy korycie,
wiodła swe beztroskie życie,
dużo żarła, dużo piła
i tuczyła się, i ryła.
Co dzień z rana – już o świcie
świnia zaczynała rycie,
wielką radość z tego miała,
gdy tak ryła i kopała.
Miała świnka piesków sforę,
które strzegły chlew, oborę
i kąsały bez pamięci,
jeśli ktoś się obcy kręcił.
Chlew się walił, dach przeciekał,
świnia żarła, pies poszczekał,
fetor wznosił się niemiły,
- świnia nabierała siły!
Gdy obcy stanął na drodze,
to żałował tego srodze,
bo świnia ze swoją hordą
brudziła go wstrętną mordą!
- „Może uda się, (ktoś spytał)
przegnać świnię od koryta?
Wszak koryto się rozpada,
oborze grozi zagłada!”
Uradzono na zebraniu:
- „O chlewika ratowaniu”,
bo to wiosna i czas sprzyja,
żeby świni przytrzeć ryja.
Razem wszyscy się zebrali
chcąc podtrzymać co się wali,
zaprowadzić chcą porządek,
„chwasty” wyciąć z pięknych
grządek!
Lecz jak kosisz tego
„chwasta”,
„chwast” na nowo się
rozrasta
i nie wiele tu się zmienia,
bo „chwast” znów się
ukorzenia!
Jest w folwarku kilka osób,
co mają na „chwasty” sposób:
- wyrwać „chwasty”, zasiać
trawę
i zabrać się za naprawę.
----------------------------------------
Każdy z nas ma „chwasty”,
grządki…
pora wziąć się za porządki!!!
Komentarze (1)
Nooo niezły, jakbyś wygładził kilka rymów to byłby
doskonały ...