Chłód Twego serca
Śmiałem się z samego siebie że taki durny
jestem bo gwiazd chcę dotknąć
A mogłem jedynie chcieć je zapalić z myślą
że światło wędruje przez noc
Noc która pozwala je dostrzec
Gasiłem żar który mógłby dać płomieniom
zakwitnąć
Trawiąc wszystko wokół
Zatapiałem go szczęściem przywiązanym do
słów które słyszałem
Węgle zamieniały się w bursztyny
docierając
Gdzieś głęboko na samo dno mnie
Popękane od gorąca gwałtownie nurzanego w
chłodzie
Słałem myśli wysoko do góry by pochwycił
je wiatr
I zaniósł na zachód tam gdzie chciałem
Ale on szydził tylko ze mnie rzucając
myślami
Spadającymi niczym kamienie
Niezdolnymi aby kiedyś zaznać lekkości
lotu
Prosiłem księżyc aby swym blaskiem oczy
oświetlił
Malując w nich obrazy mych uczuć
Nadaremnie
Przypominał mi tylko że równie samotne jak
on krążą wokół ziemi
Tyle czasu pochłonąłem aby być
niezauważonym
Emocji tak intensywnych doświadczając
I nic nie wartych, nieodwzajemnionych
Zasypanych zamiecią
Komentarze (1)
właśnie, że nie..nasze nieodwzajemnione emocje nie są
nie warte nic...żadne marzenie, nawet najbardziej
absurdalne, nie marnuje się we wszechświecie...za dużo
dzisiaj sie nacierpiałam,żeby sie miało okazać, że to
nie warto..i że nic....