Chodnikowe zmiany
Mialam dziecinna twarz
jak na szesnascie lat
Bladzilam wsrod chodnikowych chmur
bylam tak bolesnie samotna
I zawirowal swiat
chyba pierwszy raz,
gdy mialam te szesnascie lat
Bo Ktos usiadl na mym krawezniku
Z Nim odkrylam niebo
On nauczyl mnie na nowo marzyc i snic
I tam wsrod zoltych tulipanow
policzyl me lzy i zakopal w sloncu
Zabral zlo
utopil gdzies w pobliskiej kaluzy
Nadal sens i zdjal kajdany samotnosci...
Nie jestem juz wiezniem.
Mojemu wybawcy, On uratowal mnie przed szponami samotnosci. Jak odplacic mam za milosc Twoja, Kochanie?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.