Chory na władzę
Wierszo-żart
Kiedy tylko poznam władzę,
to już sobie z nią poradzę,
bo zadatki mam dość duże,
aby wdepnąć w tą ,,kałużę’’,
co ja mówię, w te
,,bajoro’’,
w którym wszystkie ryby biorą,
oraz dają, też gdy cwanie,
trafi się ich podebranie.
Mam nadzieję, chociaż małą,
zakosztować władzę całą,
z jej wadami, bo są zgoła,
i uniknąć ich nie zdołam.
Lecz zalety, których sporo,
głównie mnie za serce biorą.
Te zaszczyty, pochlebianie,
czy rączątek całowanie,
a najbardziej sobie cenię,
kiedy widzę uwielbienie,
którym siebie, nasza władza,
tak z czułością się okadza.
A gdy poznam te niuansy,
to nie będę ja , bez szansy…
Zapędziłem się troszeczkę,
w tych marzeniach do spełnienia.
Za wysoko mam poprzeczkę,
która jest do zawieszenia.
Nie potrzebne mi te bzdury,
co umysłu trawią pory.
Po cóż mi zdobywać góry,
i na władzę być tak chory.
Wolę własne życie małe,
z którym muszę sobie radzić.
A że władzę poznać chciałem,
można…między bajki włożyć.
Komentarze (1)
Chory na władze...to nie żart to realizm doskonale
uchwycony w wersy i ukazany w jego
rzeczywistości....brawo...