Chwila słabości
Kieliszek czerwonego wina,
A może świeżej krwi,
Krwi zranionego człowieka.
Przestworza czarnej zdradzieckiej nocy
Przepełnionej przeklętymi gwiazdami.
Niczym łzy na jej policzku.
I księżyc niby tak jasny,
Dający blask złudnej nadziei.
Nadziei szczęścia.
Ocean winy
Niby Twojej,
Ale także mojej.
Zagłada kłamstw, oszustw i bólu
Rzeka wspomnień,
Które już nie wrócą.
I my pośrodku tego mroku.
Pogubieni, oszukani, zdradzeni
I potępieni za zniszczenie piękna
miłości.
Żal, gniew, smutek
I tęsknota...
Płacz, krzyk... Za Tobą
I lęk przed przyszłością bez Ciebie.
Wielka pustka,
Nieustanne rozmyślanie:
Tak ławto zmieszać krew z błotem,
Tak łatwo zabić miłość, nadzieję
I wszelką wiarę.
Tak trudno zapomnieć,
Wybaczyć
Żyć dalej,
Nie pamiętać złego.
Boże!
Czym jest miłość bez wiary?
Czym nadzieja?
Nadzieja...
Kolejnym piekłem rozpętanym w mej duszy.
Złudna nadzieja,
Gorycz porażki,
Lawina żalu
I lęk przed przyszłością...
Już tylko to zostało
I marzeania
Marzenia, że kiedyś...
Komentarze (1)
Bardzo dojrzałe spostrzeżenia.. wiersz, który nie ma
rymów,które bardzo lubię, a jest piękny... jest
krzykiem wołaniem tak ja jego odebrałam