Cios samotności...
Czasem w zyciu sa takie chwile, o których człowiek chce zapomniec, wurzucic je z pamieci, zatrzec po nich ślad...
Czasem nam sie wydaje, ze zycie
nie ma sensu,
ze lepiej wyjąc butelke z kredensu
i zamnkąć w niej marzenia, o których wciąż
myślimy skrycie.
Zasłonić sie barierą nieprzepuszczalną,
wejść w stan błogości,
stan wspaniałej spokojności,
by wyrzucic myśl, tak bardzo nachalną.
Lecz ona ciagle powraca,
ta sama, wielka rozmiarami,
nigdy nas nie opóści, zawsze będzie z
nami,
ból powiększa, a szczęście skraca.
Boisz sie jej wypowiedziec na głos,
by nie wyszła na dzienne światło,
samotność, uczucie, które na Ciebie
spadło,
tak nagle, zadaje prosto w serce cios.
Raz się z niego podniesiesz,
z życiem się znaowu spotkasz,
a raz upadniesz i się poddasz,
ręce do góry wzniesiesz.
Prosisz o litośc Boga,
a z oczu płyna perliste łzy,
na ludzi, na świat jesteś zły,
tak wielka jest twoja trwoga.
Chcesz się z nia rozstać,
lecz scieżka zycia wciąż kroczysz sam,
czekając z utęsknieniem otwarcia szczęścia
bram,
by tam juz na zawsze pozostać.
Lecz takie właśnie chwile nie pozwalają o sobie zapomniec i choćbyśmy wyjęli zadre siedzaca w głebi serca, rana wciąż bedzie krwawić...A na jej zabliźnienie potrzeba więcej czasu niz nam sie wydaje =(
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.