Cmentarz zabitych nadziei...
Stoję sama na cmentarzu zabitych
nadziei,
na grobach czarne kwiaty i palące się
lampiony,
tyle nagrobków i nowych i starych, nie
zliczę wszystkich, jest ich chyba miliony
!
Szukam wzrokiem mej nadziei nagrobka,
by podejść i pomodlić się o jej
zmartwychwstanie,
serce pęka,dusza się łamie,
bo nie wiem,co się bez niej ze mną
stanie...
Aż tu nagle wstaje,jak nowo narodzona,
patrzę w jej oczy i niebo widzę w nich,
bierze mnie za rekę i prowadzi do domu,
nauczy mnie na nowo żyć !
Teraz już wiem,że ma nadzieja nie umrze,
że razem z Bogiem będzie ze mną zawsze !
Wiem,że obejmuje mnie swym ciepłem,
dzięki niej na świat inaczej patrzę !
Wielkie szczęście i miłość nieskończona,
to coś, co od niej dostałam,
na nowo ożyłam,nie boję się już tego,czego
się bałam !
Serce pęka ze szczęścia,smutek w radość się
zmienia,
bo dziś już wiem,że warto wierzyć w swoje
marzenia!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.