A co by było, gdyby...
Gdyby Pan Jezus się urodził
Później, dwadzieścia pięć wieków?
Co chwila by się zawodził,
Żadnego oparcia w człowieku.
On w stajence nie drzemie,
To jest sprawą oczywistą!
Bo przez globalne ocieplenie,
Każdy kraj jest wyspą.
I Mikołaj z Laponii
Jest przereklamowany.
Musi trzymać fasonik,
Przez media promowany.
I karp już nie pływa
Na wigilijnym stole.
Bo konwenansów się nie trzyma,
Ludzie wolą Coca-Colę.
Wolność na świecie panuje,
Ludzie są jak motyle!
Każdy na każdego poluje,
Choć z zębami się kryje.
I tylko te bałwany,
Co ich świat nie stopił,
Idą w Betlejem bramy,
Bo się Zbawiciel narodził.
A to Jezusek mały
Co z powrotem Ziemię zespoli.
Bo widzi jak wciąż pływamy.
I Jego to bardzo boli.
On Królem w czerwieni,
Z zielenią przychodzi.
Będą ludzie zdziwieni,
Jak on Ziemię oswobodzi.
Więc za gwiazdą podążajmy,
Ale tą co w sercu lśni.
O przepowiedni nie zapominajmy,
Bo policzone nasze dni.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.