Cukier
Kiedy płaczesz wali się niebo,
Szept nie jest już szeptem
Rozrywający krzyk tylko błaga,
Wyrzuć to, wyrzuć to w biąłą noc!
Kiedy płaczesz obracam głowę na łyse
troski,
na poszarpane zmartwienia,
Każda łza – ocean moich win,
każdy grymas – ja.
Gdzie jest to szczęście anielskie w dni
takie jak ten, gdzie?
Oboje skuleni w ciasnych klitkach pod
schodami.
Ciemność wilgoć, szczury, skulony leżę,
proszę jak Papillon o troche jedzenia.
Z góry głos,
Nie ma światła z niebios
tylko świt wdziera się w moją ciemność
Każda łza zamyka mnie tam.
Bo kiedy płaczesz wyrywasz mi mnie
bo kiedy płaczesz odchodzisz,
a ja rzygam w kącie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.