Z cyklu o Cmentarzach:
Z cyklu o Cmentarzach:
„St. Louis Number One”.
Na marmurowej ławce
wspomina słońce swój cień.
Igrają nań latawce,
krzyż nawet krzyknął w ten dzień.
I pomkną smugą światła,
chciał rozdzielić mroku czerń
tchną chmurą gór latawca
orła nie poskromił lęk.
„Jarznowo”.
Nad mgłą skłóconych pieśni
zawarła gorycz bieli sól.
Krzyż tej ziemi nie pieści
one tylko są wierne jak tłum.
Drzewa oceniają trawę,
są jak świadkowie bólów, mąk.
Piołunem zagrał tam czas
sikorka- śpiew, róży pąk.
„Gree- wood”.
Tam anioł zaklęty jest w kamień,
a wieże Kościołów to tłum.
Na harfie grają pieśń dla tej,
co krzyż objęła rękoma.
W kaplicy rozbrzmiewa tam Hur
śpiewają na cześć apostoła.
Jego obraz wieńczy ten mur...
„Aoyama”.
Niczym miasto zastygłych chmur,
tam kos szczebiocze, piszczy szczur.
Budowle zastygły wiatrem
beton, marmur jest zwierciadłem.
Matka tuli swe niemowlę,
ale łza nie spływa z powiek.
„St. Sebastian”.
Już Bramsem ucichła tam mogiła,
już zieleń pokryła się rdzą.
Zastygła pozytywką chwila
nad ptakiem, co zatacza krąg.
Komentarze (1)
Ostatnia część do mnie przemawia,
w innych niepotrzebne inwersje moim zdaniem,nie brzmią
one fajnie.
Pozdrawiam.