Z cyklu Ja. Szusty.
Zastanawiałem się, jak to jest być
kochanym,
W potrzebie szczerze i czule
przytulanym,
Miłością prawdziwą odwzajemnioną,
Nie przyjaźnią sztuczną, wymuszoną.
Mały jeszcze byłem,
W rodzicielskiej miłości się obeznałem,
Beztroskie życie prowadziłem,
Wtedy się jeszcze nie zakochałem.
Teraz wiem, że naiwny byłem,
Wyobrażałem sobie prawdziwe uczucia,
W te wszystkie aluzje wierzyłem,
Z doświadczeniem nabrałem wyczucia.
Robiłem sobie marne nadzieje,
Przyszłości szczęśliwej chciałem doznać,
Lecz kiedy człowiek wydorośleje,
To musi na życiu się poznać!
Ktoś taki jak on się pojawia,
By naszej egzystencji sens odebrać,
W naszym sercu się udomawia,
By potem je rozerwać.
Choć delikatnie to robi,
Nie chcąc nas zbytnio ranić,
Nie budząc gniewu i fobii,
A jednak musi nabałaganić.
Potem pozostaje tylko poduszka,
Wtulić się i cicho płakać.
On zabrał moje pół serduszka,
Nieważne! Pójdę się nabakać.
Komentarze (1)
po pierwsze- nie chcę Cię zniechęcać do pisania
wierszy,po drugie-masz błąd już w tytule,po
trzecie-popracuj nad formą...zacinam się na Twoim
wierszu...warto popracować bo widać emocje i potencjał
w wierszu...ale praca,praca i jeszcze raz praca- nad
formą i treścią,nikt nie jest doskonały,ale zawsze
można się podciągnąć,uczymy się przecież całe
życie...wszyscy:)))