Czarna Rapsodia
sam nie wiem co mi po głowie chodzi...
Zakręty losu zwodzą mą duszę
Przeklęty mój każdy gest
Przechodzę obok w żółtej ciżemce
To życia mego test
Na drodze sumienia
Bez obaw bez snów
Idę szybkim krokiem
By spotkać Cię znów
Nie liczę kropel deszczu
Nie liczę złotych gwiazd
Biegnę pełen miłości
By zdążyć na czas
Spoglądam w Twe oczy
Czarne jak dwa węgle
-Po co żeś tu przyszedł!
-Nigdy z Tobą nie będę!
Dwa zdania
Kilka prostych słów
Klękam na zdarte kolana
Klękam by błagać znów
-Ma piękna, kochana!
-Miłości jedyna!
-Przysięgałaś wierność
-Obiecałaś syna...
Lecz ona nie słucha
Jej serce zamknięte
Płacz dziecka ma za nic
To niepojęte
Wracam z powrotem
Ze spuszczoną głową
Droga ta sama
Lecz nogi nie mogą
Być może głupi,naiwny
Rozum zatracony
Choć ślubu nigdy nie było
Wracam do swej żony
I błagam po raz kolejny
Me serce wstyd unosi
-Nie zniosę tego bólu!
Zaczynam znowu prosić
-Ma piękna, kochana!
-Czy możesz mi powiedzieć?
-Czy kolejną szansę
Otrzymam choć w niebie?
Lecz ona milczy
Już nikt mnie nie słucha
Majestat zaginął
Straciłem ducha
Spoglądam z góry
Bajeczne wyzwanie
Czekam by znów
Zadać to pytanie
-Ma piękna, kochana!
Życia nie starczyło
By choć przez chwilę
Być z moją jedyną
Odeszłem sam
Ze mną marzenia
Bom nie wart dla niej
Śladu istnienia
Odeszłem bo me serce kruche
Nie pozwoliło mi
By patrzeć w te oczy czarne
Nie mogąc dotknąć ich
Zostały mi tylko łzy
Te słowa i melodia
Pamięć przeżytych chwil
Ta słodka Czarna Rapsodia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.