Czary
Zjawia się czarodziej na białej sali,
Zbliża się do mnie z ciemnej otchłani,
Coś mówi, lecz słów nie słychać,
Daje mi marzenia i każe łykać.
Wyciąga kapelusz pełen magii,
Obiecuje, że z nóg mnie zwali.
Odejdź Czarodzieju
Nie kuś dzieciaka
On jest za młody
Ktoś będzie płakał
Odejdź czarodzieju
Zostaw swe sztuczki
Czary, które oferujesz wrzuć do
spłuczki.
On ciągle kusi, ja w końcu słucham,
Wciąga mnie w swą krainę,
Niczym najsilniejsza zawierucha.
Najpierw za darmo, tak dla smaku,
Potem za pieniądze, męcz się biedaku,
Biorę porcję, lecz to za dużo,
Widocznie jednak czary mi nie służą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.