Czas i Miłość
Powieść Czas i Miłość
Prolog
Miłość i czas, te dwie rzeczy mają wiele
wspólnego i są ze sobą nierozdzielnie
połączone. Jednym z takich spójników są
miłosne marzenia. Pragniemy kochać i być
kochani. Często w marzeniach chcemy, aby
czas się zatrzymał lub czasu tego nie
liczymy. Staramy się brać, brać i brać,
często nic w zamian nie dając. Zapominamy
myśląc, że otrzymaliśmy patent na miłość
dożywotnie. Nie wydaje ci się Czytelniku?
Powiedzmy, że nie byłoby to sprawiedliwe i
dlatego marzenia zabierają nam i potrzebują
naszego czasu. Natomiast czas mój drogi
Czytelniku nie istnieje, jest czystą
iluzją.
Dopiero z upływem lat zaczynamy dostrzegać
pewne antonimy, które podczas naszej
życiowej wędrówki nam towarzyszą. Teraz
wiem na przykład, że życie dzieli się
zasadniczo na trzy etapy. Pierwszy etap, to
czas dorastania. Drugi etap, to czas
miłości z którą to potrafimy żyć, oraz
trzeci i zarazem ostatni etap - to czas
miłości bez której nie potrafimy żyć a
często musimy. Szczęśliwi ci, którzy byli
zdolni zrozumieć tę prostą prawdę już na
początku swojego życia, nie musieli
przeżywać wielu niedoli i nieszczęść. Ale,
i to jest ten jeden z największych
paradoksów, bo nawet gdy my to wiemy, to
najczęściej ta druga osoba tego niestety
nie wie, albo dowiaduje się dopiero
wtedy, gdy jest już za późno. Możesz
powiedzieć los, ja powiem ironia losu.
Dlatego nie żyjmy iluzją jaką jest czas i
nie wmawiajmy sobie, że on może coś zmienić
- czasu nie ma. On już dawno odszedł do
przodu, często wraz z kochaną osobą i
obojętną jest tu forma lub przyczyna. Zatem
mamy dwie opcje, czekać aż czas wróci i z
nim kochana osoba, co naturalnie jest
kolejną iluzją. Chociażby dlatego, że gdyby
nawet kochana ta osoba wróciła, to tylko
ona sama - bez czasu.Tamten czas nie wróci
i po paru dniach dojdziesz tak czy owak do
wniosku, że to już nie to, to już nie ta
sama osoba z czasu którego nie ma.
Więc pozostaje nam druga opcja, nie
poddawajmy się iluzji i patrzmy do przodu,
tam na pewno czeka ta wielka prawdziwa
miłość. Nie wmawiaj sobie, że mamy czas, że
czas coś zmieni, uleczy. Czasu nie ma i nie
czekajmy żeby to zrozumieć, bo wtedy sami
powiemy: czasu nie ma - mój czas się
skończył.
Tę właśnie maksymę, którą kiedyś bardzo
dawno temu gdzieś przeczytała, ponownie
usłyszała bohaterka powieści w momencie gdy
zauważyła, że jej marzenia i marzenia jej
partnera, któremu poświęciła swoje
najpiękniejsze lata życia ( przynajmniej
wtedy tak myślała), zaczynają chodzić
swoimi drogami.
Zorientowała się dopiero wtedy kiedy
stwierdziła, że już od dłuższego czasu
podczas spacerów w marzeniach nie czuje
ciepła dłoni - jego dłoni. Zaczęła
zastanawiać się od kiedy, w jakim momencie,
ta stale towarzysząca jej marzeniom dłoń
tak niepostrzeżenie wyśliznęła się z jej
dłoni. Wszczęła poszukiwania w czasie
którego nie ma, ustawicznie brnęła w swoich
myślach wstecz. Przeszukiwała dzień po
dniu, godzina po godzinie, łudząc się
nadzieją znalezienia odpowiedzi i
przyczyny, które gdzieś tam tkwią w czasie.
Zapomniała jednak o najważniejszym, tam jej
czasu już nie ma, on stale pędzi do przodu.
Na tych poszukiwaniach mijały dni, miesiące
i lata a ich marzenia chodziły swoimi
drogami. Spotykały się niekiedy w
przestrzeni bez czasu, kiedy to patrząc na
siebie ukradkiem z wyuczoną obojętnością,
pomyśleli nagle oboje, gdzie się podziały
te piękne lata, nasza młodość i miłość.
Podświadomie wiedzieli, że odpowiedzi na te
pytania nie znajdą patrząc wstecz i
szukając czasu którego tam już nie ma.
Jednak pomimo to wracali myślami do pustej
przestrzeni łudząc się nadzieja, że będą
mogli coś stamtąd zabrać.
A właśnie, tamta miłość ona nie przestała
istnieć, ona była, tylko daleko z przodu.
Tamtą miłość zabrał czas i żeby ją odnaleźć
musieliby razem czas dogonić. Wspólnie
obraną prostą drogą a wtedy ich marzenia
zaczęłyby razem spacerować czując ciepło
splecionych dłoni.
Teraz pewnie to Ty drogi Czytelniku
powiesz, to wszystko to mrzonki i fikcja
wybujałej wyobraźni autora, czyli mojej.
Pomyślisz może nawet w tym momencie - ot
znalazł się jeszcze jeden specjalista od
budowy pojazdów do przemieszczenia się w
czasie. Odpowiem pytaniem i podam przykład
na poruszanie się w czasie.
Czy potrafisz wyobrazić sobie, że życie
twoje,moje i każdego człowieka podobne jest
do stałej jazda pociągiem, a zaczyna się na
peronie przy którym to stoją po obu jego
stronach dwa pociągi. Masz mało czasu,
ułamek sekund żeby wsiąść do któregoś z
nich i w tym ułamku sekundy musisz
równolegle do czasu podjąć decyzję, do
którego z nich wsiądziesz. Obydwa te
pociągi jadą w tym samym kierunku i z tą
samą zawrotną prędkością, wybór należy do
ciebie. Wsiadłeś ?, bardzo dobrze, pociągi
ruszyły i rozjeżdżają się. Ten drugi
tracisz z oczu, jednak wiesz a może
bardziej czujesz, że on gdzieś tam jest w
pobliżu. Przypuszczalnie nawet tuż obok,
jak w kolei podziemnej, w drugiej rurze i
dlatego go nie widzisz . Jedziesz nie
znając czasu ani końca podróży. Pociągi te
niekiedy tylko spotykają się krótko na
wspólnym peronie, kiedyś tam, gdzieś tam.
To jest ten moment, kiedy mógłbyś lub
możesz się przesiąść i życie swoje
odmienić, decyzja należy do ciebie, ale
trzeba ją bardzo szybko podjąć, czasu jest
niewiele.
Właśnie, pozostaje to "Ale", czy tym ruchem
zmienię swoje życie na lepsze, a może sobie
tylko pogorszę. Brniesz w strefę pytań,
które pozostają bez odpowiedzi. Pociągi
ruszyły, ale ty nic nie zrobiłeś żeby
cokolwiek zmienić w swoim życiu. Siedzisz
nadal w tym twoim starym (myślisz
bezpiecznym pociągu) i patrzysz przez szybę
na migające co raz szybciej i szybciej
postacie. Podświadomie rejestrujesz
wydarzenia na peronie, zajęty swoimi
myślami, chęciami, planami i marzeniami
które nigdy się nie spełnią, bo kolejny już
raz zabrakło tobie odwagi aby się
przesiąść. Brak własnej odwagi próbujesz
usprawiedliwić myślą o tych co zostali na
peronie. Myślisz, całe szczęście, że nie
próbowałem się przesiąść, może został bym
tam razem z nimi. Nawet przez chwilę nie
dopuszczasz myśl, która w rytmice stukotu
kół pędzącego pociągu puka do twojej
świadomości, ' oni nie zostali, oni
wysiedli, ich czas dobiegł końca i tym
samym ich podróż dobiegła końca. Ironią
losu jest to, a może bardziej ironią losu
popartą logiką, że nigdy się nie dowiesz co
tam na ciebie czekało w tamtym pociągu,
może ogromny jackpot na loterii, lub
najpiękniejsza z miłości o której tak
marzysz, a może po prostu długie i
szczęśliwe życie.
Podobnie jest ze smacznie wyglądającym
tortem, ślinka nam leci na niego, ale skąd
możemy wiedzieć jak on smakuje, jeśli go
nie spróbujemy.
Epilog
Jesień.
Weranda - ostatnie wspomnienie.
Pożółkły, zwiędły i pomarszczony, i tak oto
przyszło nam razem konać,
wyszeptała cicho patrząc na liść, który na
jej dłoń właśnie opadł.
Uśmiechając się do swoich myśli dodała -
niczym do końca wierny kochanek, który
składa ostatni już pocałunek.Och, czy by
zechciał ?, na takiej brzydkiej
pomarszczonej,i w tym momencie jej nadal
jeszcze piękne zielone oczy przesłonił cień
smutku. To spowodowało, że głęboka ich
barwa stała się jeszcze bardziej
intensywną, a spóźniony promień
zachodzącego już słońca, który rozświetlił
te tak często wywołujące w sercach mężczyzn
dziwny niepokój źrenice, przybrały dawno
zapomniany odcień ciemnozielonego
szmaragdu. Najszlachetniejszego ze
wszystkich tych tajemniczych kamieni.
Kamieni o których się mówi, jakoby umiały
zniewolić duszę osoby, która się w nie
zapatrzy i zatrzymać wyłącznie dla siebie
zamykając ją w swoim wnętrzu. Inni dodają
jeszcze , że wszystkie te głęboko zielone
refleksy światła tych kamieni, to nic
innego jak blask pochodni niesionych przez
dusze błądzące po zielonych labiryntach w
poszukiwaniu drogi wyjścia.
Odrzuciła prędko tę myśl o pomarszczonej
dłoni, przypominając sobie żartobliwe słowa
często wypowiadane przez niego " przecież
ty wiesz kochanie, że gdy będziemy
świętować twoje dziewięćdziesiąte piąte
urodziny, a ja pomagając tobie zająć
miejsce przy stole ( może będziesz na
wózku, ty tak lubisz jeździć), powtórzę te
same słowa - kocham ciebie tak samo gorąco
jak w dniu naszego poznania i jesteś
najpiękniejszą kobietą na całym
świecie."
Powtórnie słaby uśmiech zagościł na jej
zmęczonej twarzy i usta, a właśnie - te
usta, które kiedyś były o tak intensywnym
karmazynowo-karminowym kolorze i podobne w
swojej wymowie do Don Bosco róży, zbitej i
nabrzmiałej w sobie. Róży, której pękający
pąk sprawia wrażenie, że za chwilę ukaże
się aromatyczna czerwona słodycz płynąca z
rozdartego jej karminowego wnętrza. Te usta
zaczęły bezwiednie szeptać ciepło słowa,
które on tak lubił słuchać " no patrzcie go
starucha, starszy ode mnie, takie tam metr
sześćdziesiąt pięć w kapeluszu a udaje
"męczczczciznę". Po chwili już bardziej
spokojnie i z odrobiną żalu w głosie dodała
, a poza tym tak naprawdę to nigdy ciebie
przy mnie nie ma, gdy ja tak bardzo za tobą
tęsknię i kiedy najbardziej ciebie
potrzebuję.
W tym momencie brwi na pomarszczonym czole
zbiegły się ku sobie do złudzenia
przypominające zapisane kartki pamiętnika,
który to spoczywał otwarty na jej kolanach
okrytych kaszmirowym pledem.
Nie wiedząc czemu nagle pomyślała, a to
Scheißkerl * i tym razem nie poczekał i
zostawił mnie samą. Poczekaj no ty, już
niedługo przyjdę do ciebie i powiem ci co o
tobie myślę! Po krótkiej jednak chwili
przypomniała sobie moment, kiedy to on
będąc już bardzo chorym ujął jej dłoń,
gorąco ucałował a potem jakby zażenowany
wyszeptał: " W ten skromny sposób, całując
tę piękną dłoń chcę podziękować jej
czarującej właścicielce, za wszystkie
kolorowe i najcudowniejsze dni jakie mi
ofiarowała zmieniając tym samym moje mało
ciekawe życie ". Co prawda skromny to
sposób podziękowania, myślała prowadząc
swój bezgłośny i ostatni już z nim
dialog.
W jej wpół przymkniętych oczach gasła
powoli ostatnia myśl, a zatrzymany uśmiech,
który zastygł ujęty w cudzysłów zmarszczek
w kącikach ust, zdawał się wypowiadać
ostatnie i niedokończone zdanie - " szkoda,
że wszystko co piękne tak krótko... "
Lekki podmuch wiatru zabrał z jej nadal
ciepłej dłoni klonowy listek, zostawiając
na niej wilgotny ślad w kształcie ust.
*Scheißkerl - gnojek
Dziękuję Wam bardzo za odwiedziny, życzę pięknego i dobrego dnia.
Komentarze (13)
lubię prozę, niełatwo jest przytrzymać na dłużej
czytelnika, ale ja zawsze chętnie poczytam :-)
Świetnie
Właśnie przesadzam się do innego pociągu
Ale cholera wciąż ma awarie i na raxie stoi w miejscu.
Bardzo mi się podobają obydwa opowiadania
Ciekawie, z dbałością o piękno słowa.
Świetnie
Właśnie przesadzam się do innego pociągu
Ale cholera wciąż ma awarie i na raxie stoi w miejscu.
Bardzo mi się podobają obydwa opowiadania
Ciekawie, z dbałością o piękno słowa.
Świetnie
Właśnie przesadzam się do innego pociągu
Ale cholera wciąż ma awarie i na raxie stoi w miejscu.
Bardzo mi się podobają obydwa opowiadania
Ciekawie, z dbałością o piękno słowa.
Podziękowania za cenne uwagi i sugestie. Poprawiłem :)
'pragniemy kochać i być kochani' :)
Przeczytałam i nie żałuję poświęconego czasu na
wgłębienie się w ciekawą treść.
msz, czas był, jest i będzie przemijał bez naszego
udziału
popraw - czasu nie ma*
miłego dnia
zasłużony plusik zostawiam :)
Powiem szczerze: skrócenie zdań oraz całości tekstu,
wyszło by mu na dobre. Początek mnie zainteresował,
potem, w miarę czytania, czułam coraz większe
znużenie. Może dlatego, że teoria czasu, którego nie
ma mnie nie przekonała.
Wymiar czasu jednaki dla wszystkich, choć w odczuciu
wielu czasem przyspiesza i zwalnia...szkoda, że
wszystko co piękne, też ma swój czas...pozdrawiam
Bardzo piękna opowieść, przeczytałem ją sobie dwa
razy. Chciałbym poczytać nkontunuację
Bardzo ładny tekst
dołączę do komentarza anna
Pozdrawiam :)
Bardzo ładny tekst
dołączę do komentarza anna
Pozdrawiam :)
Przeczytałam obydea opowiadania. Mam swoją własna
teorię na temat czasu ( czas jak monolit wiecznie
trwa, a to my przemijamy) Ale podoba mi się Twoja
wizja czasu i maszego przemieszczania się w nim.
A co do miłości- życzę wszystkim żeby taką właśnie
udało im się przeżyć. ( Ja jeszcze jestem w środku
niej)