Czerone morze
Ciemno małe światełko tylko się pali.
Zamknięte drzwi i te cztery znajome ściany.
Ktoś podaje papierosa przy okazji go
odpali.
Na krześle samotnie siedzi kolejny skazany.
Przez umysł jednej osoby.
Która stoi obok i mierzy z pistoletu.
Ilu już ich było skoro ten jest kolejny?
A ilu będzie w sumie grzechów w
przeliczeniu?
I po kolei czerwone morze.
Płynie poparte łzami .
Poczuł się silny by jak sędzia sądzić
srodze.
Użala się nad ofiarami.
I koniec !
Stoi teraz sam.
Skacze leci w dół.
A kto stoi tam?
To oni jednak pozostali.
Lecz gdy już jest coraz bliżej.
Oni znikają gdzieś w oddali.
I znowu. Koniec!
Czerwone morze.
Uchronię się przed tym sam.
Czy w końcu ktoś pomoże?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.