Człowiek
Człowiek, który biegł w korytach
wyschniętych rzek
strudzony, zmęczony na język łapał pot
słony
sok wyciśnięty z trudem z pod własnych
rzęs.
Dla wyzwolenia z siebie siebie dla
obrony
przed strachem strasznym, co go w dzień
goni.
Łapał wiatr w swe włosy długie co
panoszył
się od rana przez pustkowia blade nieba,
kurz na zębach dawno w dali myśl
rozproszył
co ostoja była dlań - jak suchy kawałek
chleba.
Nie pomyślał o tym teraz , że w kieszeni go
juz nie ma!
Biegł przez przestrzeń meandrami wśród
uniesień
niepokoju, biegł by spełnić swe
marzenie.
Rozszerzywszy swą źrenice wiedział już co w
środku niesie
bez zastrzeżeń pragną tylko raz zagasić swe
pragnienie.
Wśród pustkowia spalał tłuszcz, który był
jak święta woda, która w czaszy gładko
pływa,
uniósł w stopach gwiezdny pył
z serca głębi wrzask wyrywa........
Człowiek, który biegł w korytach
wyschniętych rzek
na próżno szukając zanurzenia w szczęścia
rosie
na popiół doszczętnie swe ciało spiekł
przez to że nie wiedział że biegł
wyschniętej fosie.
wiersz pochodzi z tomiku "Modlitwy głupka"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.