czym karmisz mnie życie?
otoczona rojem pseudoprzyjaciol cieszacych
sie z kleski,czy kazdego potkniecia..
owiana mrokiem tajemnic cudzych zyc..
maskotka,której każdy mówi jak ukladac
dzien o brzasku slonca i jak go zamykac w
swietle mroku..
chca niby dobrze,niby nie chca zle..pragna
niby szczescia,nieszczescie zsylajac.
ZYJE znoszac to co przynosi ze soba kazdy
dzien,BYTUJE w klaustrofobicznej
przestrzeni ze smycza w zebach ..ISTNIEJE
starzejac sie z minuty na minute...WEGETUJE
w wyimaginowanych sytuacjach codziennych
czekajac jaką dawkę emocji nasyci mnie
zycie na sniadanie,jaki nastrój ześle na
obiad,a czym poczęstuje mnie na
kolację...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.