Czułe miasto
W prawie czystym kącie baru resztki
kofeiny,
słychać jeszcze tą ważną rozmowę sprzed
chwili.
Na lśniącym stole torebki czystej
kokainy,
miły kelner pyta czego sobie życzą.
Na rogu przestępca ustali, jakie są
fakty.
Przepraszam, państkie były te słodkie
dzieci?
Na komendzie zawarli tajne kontrakty
-tu są pieniądze, dowody tam, gdzie reszta
śmieci.
Dla bógów miasta i biletów kontrolera
ofiara całopalenia godności człowieka.
Małe monstrum z płuc dym wypuszcza,
a tłum z aktówkami przed dymem ucieka.
Więc elekteyczną świecę za zmarłego
zapal
w kościele nienznanego wyznania.
Pomódl się za ugaszony zapał
i zapomnij, że znów uciekłeś z zebrania.
Komentarze (2)
Ciekawie napisany. Pozdrawiam
Bardzo zajmujący wiersz...:)