Dąb elektryczny...,
czyli przewrotnie o muzyce.
Gdy się wsłuchuję w instrumenty,
w ich wielkim spektrum i oglądzie,
to na nic wierzba, dąb nadęty,
ja kocham wszystko, co na prądzie.
Czy to jest sprawa pokolenia,
czy też to kwestia w głowie fiksa.
Takie mam widać doświadczenia,
ja Bacha słyszę w grze Hendrixa.
A nawet skrzypiec jak posłucham,
przy ich dębowym anturażu,
to zaraz bym im wzmocnił ducha,
gryf podłączając do woltażu.
Dlatego żadne tam żołędzie
mi nie spadają, słysząc rondo -
Kennedy Nigel niechaj będzie.
I tutaj też zaufam prądom...
e le ktryyyy cznym. O!
Wandzie Kosmie, dziękuję za inspirację.
Komentarze (17)
Jesionowe i świerkowe. Nigdy jeden rodzaj drewna. Ale
myślę, że dębowe też musiały piwstać, coćby dla
sprawdzenia emisji dźwięku.
Kapitalnie muzycznyś, elektrycznyś,
jak twoje wiersze. Skrzypce lipowe jeno. Wyłącznie
lipa sie nadaje na skrzypce, Cabre to fajnie opisał w
"Wyznaję", profesja nawet kiedyś istniała=
wynajdywacza odpowiednich lip, bo nie z każdej
skrzypce się udają.
Szacun !!!!!!!