Daleko Od Siebie Samego
Daleko od siebie samotny stałem
Gdy znów mnie widziało oko wydarzeń
Wśród ludzkich stelażów wrogiego wyrazu
W środku zamieszek prostaków nieładu
Geometrycznie kalecząc kolcem pokuty
Jak klatka przestrzenna krępuje mi ruchy
Przez czas zamknięta własna tragedia
Dopada mnie w marszu jak ścieżka wojenna
Odbija się echem własna niewola
Bycia ogniwem zamkniętego koła
Ludzi przeklętych, obiektu pogardy
Przez zło ominięci tworzymy mur twardy
Złączeni równo tworzymy sześcian
Po obu stronach podstawą domknięty
Jest ukojeniem w nieszczęsnych miejscach
Pomaga wybrać koniec rzetelny
Jest idealny jak droga do przejścia
Którą idziemy wzdłuż bruku poległych
Po szarej cegle deszczowych miesięcy
Kroczę bezpiecznie po wadze moralnej
I równoważę ciała bez duszy
Idąc na przekór prawdzie realnej
Jak na strzelnicy brutalnych wymuszeń
Przechodzą przez ciało kule bitewne
Chcę odpowiedzieć na czyny bez twarzy
Przez nie już zawsze dusić się będę
Bo w odpowiedzi przeszkodzą zasady
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.