Dawno, dawno temu – na Wzgórzu...
Przyszedł Jaś ze szkoły dziwnie
zasępiony,
na pytanie mamy – co cię synku trapi?
Odpowiedział grzecznie – to wina tej
wrony
– i poszedł oglądać film o życiu mafii.
Mama, jak to mama – martwiąc się o syna
(wszak to oczko w głowie, jej drogi
jedynak),
weszła do pokoju i chcąc poznać prawdę,
pomyślała – synku, ja jednak to
sprawdzę.
– To co było w szkole, że nie masz
humoru?
– Mam pisać legendę, jest zadane sporo.
O Zielonej Górze. A skąd mam to
wiedzieć,
jak tyle lat starsza ode mnie jest
przecież?
(Jaś był pilnym uczniem – stąd zmartwienie
duże).
Koledzy wołają – wyjdziesz na podwórze?
Jaś leci do dziadka po pomoc w
legendzie,
a dziadzio – poszperać poradził, by
wszędzie
sam spróbował dotrzeć i napisać pracę.
Własnym to wysiłkiem uczciwie bogacą
pracujący ludzie, u nich dobre ego.
Podejrzeń nie wzbudza prymus swoją
pracą.
Może w nocy przyjdzie złota myśl kolego.
I rozbudził dziadek w swoim wnuku chęci.
Nazajutrz po szkole Jaś w muzeum siedzi,
przegląda, wertuje stare księgi różne,
i zdjęcia, i mapy podróżne – kursy na nich
śledzi,
By za tydzień w szkole mógł przeczytać z
dumą,
że w Zielonej Górze drogi się krzyżują,
a początki swoje już w dziesiątym wieku,
potok Złota Łącza szepcząc – tu oczekuj –
Dał wyraźnie sygnał, by pozostać dłużej,
rozejrzeć się wokół i dostrzec, że
wzgórze
jest całe zielone. Piękna okolica i
zapewne
tu gdzieś, niejedna dziewica wdzięki swe
ukrywa.
Tak było i z Mieszkiem, gdy jechał w
gościnę
do Czech panny szukać. Nieszczęsna
godzina!
Zaklął nawet głucho, Dobrawa, Dąbrówka –
syczał książę Mieszko, czy będziesz tak
piękna
Jak owe pagórki... u tutejszych dziewek
– czy też mam poszukać żony, ślicznej
córki
miejscowego wodza i woja przedniego?
Trapi myśl i kusi, wódz nie wie
dlaczego.
Ponieważ jeszcze jest sporo zwrotek, dodam je potem, by Czytelnik nie usnął.
Komentarze (47)
Świetne!
Z przyjemnością i zaciekawieniem czytałam. Miłego
wieczoru :)