Demon
Bezsenność, milczenie, lęk,
i ciemność wieczna,
jakbym w środku pękł
i żył bez powietrza.
Coś mi się stało.
Ale co? Nie wiem.
Nie jestem szczęśliwy
pod jesiennym niebem.
Jakiś demon
nie daje mi spać,
nie mogę się ruszyć,
nie mogę wstać.
Zajmuję mi głowę myślami,
nie pozwala mi sam pomyśleć
i dręczy słowami
"źle skończyłeś"
Źle skończyłem?
Co to ma znaczyć?
Czyżbym na złą drogę zboczył,
i nikt mi tego nie wybaczy?
Już nie raz zgrzeszyłem,
może już za dużo,
tyle razy kogoś skrzywdziłem,
nie radzę sobie z tą myśli burzą.
Komentarze (6)
czarna godzina lepiej widzieć bóle te pożyteczne
Popraw w piątej strofie trzeci
wers; "czyżbym na złą drogę
zboczyłem" na "zboczył". A tak
naprawdę, każde zło jest
w większej, lub mniejszej skali
do naprawienia i tylko śmierć
może stanowić barierę.
Pozdrawiam:}
Mam nadzieje, że to tylko wiersz:)
czyżby próba wcielenia się w pewnego zmarłego
reżysera? odkrywanie jego myśli?
Czyżbym na złą drogę zboczył*?
skrzywdziłem*
Peelu, Twój stan ducha sieje niepokój, czas najwyższy
wypędzić demona naprawiając wyrządzone innym ludziom
krzywdy. W każdym z nas drzemie demon, czyńmy dobro
aby nie budzić go ze snu, bo może nam sprawić wiele
kłopotów. Pozdrawiam autora.