Deszcz
Widziałem anioła w deszczu…Chciałem
go prosić o łyk Wody…lecz miałem
zamknięte usta!… Myślałem tylko o
Wodzie…ale zamknięte usta nie
pamiętają smaku wody…Pojawił się
deszcz. Niczym posłaniec zjawia się z ważną
przesyłką… To Woda kapie mi na twarz,
prosto z nieba…Lecz usta nadal nie
wiedzą co mają robić…Woda obmywa mi
całe ciało. Lecz nadal mam suche usta.
Próbuje uciec. Ale potykam się. Nagle
dostrzegam pewien kształt. Zbliża się. Jest
szybki. Leci prosto na mnie. Trach!
…Stoi teraz obok mnie i patrzy mi w
oczy. Podchodzi bliżej…i delikatnie
otwiera mi usta… Robi to spokojnie,
szepcąc jedynie…trach! Otworzyłem
usta…Byłem zaskoczony i szczęśliwy
zarazem…Odchyliłem głowę do
tyłu…i smakowałem wody z
nieba…Zamknąłem oczy. Śmiałem się.
Krzyczałem. Byłem szczęśliwy…Anioł
zniknął. Dał mi tak niewiele, lecz dla mnie
to było jakby całe życie…Dał mi Wodę
wtedy, gdy jej tak bardzo
pragnąłem…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.