Deszcz
Mokry perkusista – fanatyk,
szaleniec
bębni w parapety z obłędem i pasją.
Silnie, to znów lekko. Co chwilę rytm
zmienia.
Hałasu narobił. Nie pozwala zasnąć.
Na dachu wystukał: „Schodami do
nieba”.
Złagodniał, by potem znów z furią
uderzyć.
Muzyk niewybredny. Niewiele mu trzeba
–
wystarczy miedziany dach kościelnej
wieży.
Oboje słuchamy. A każde inaczej.
Dźwięki brzmią w półmroku dosadniej niż za
dnia.
Mokry perkusista o duszę zahaczył.
Moja to czy twoja? Wciąż słyszę jak łka...
Komentarze (16)
Skojarzenie z perkusistą - super..Jako, że my pierwsi,
to Gunsów załomoczemy :)..Dobrze dobrane rymy..nawet
jednozgłoskowce na koniec składają się po dwa.. Wiersz
na czasie..pada i pada :(.. M.