Dla moich przyjaciół
Było królestwo Dzierżoniów
i żyła w nim Ela królewna:
spełnienie każdego rycerza -
i krasna i gibka i zwiewna.
I był też nadworny klaun Ucek
grajek i błazen ceniony,
w pijackich kręgach uznany
wśród dziewek portowych wsławiony.
I smok był Marianem zwany,
a ogniem ział pod Ziębice!
Szczególnie gdy siary popił
czmychały w popłochu dziewice...
Ni w kij ni w oko brygada,
bo jakże to tak przystało
królewna z błaznem i smokiem?
Żartów z nich było niemało...
To jednak nie było nijak
istotne dla naszej kompanii.
Radośni byli bowiem
niczym październik w Bawarii.
Przeto na przekór przywarom
królewcom, dziewkom, smoczycom
i innym niemałym przeszkodom,
przyszło im uciec ciemnicą...
I tak ruszyła załoga
w wyprawę. Za cel wzięli sobie
odnaleźć życie i wino
zgubione gdzieś w drogi połowie.
Wyprawą, krzyżową zwaną
przez niecnych tego padołu,
nasi dziarscy zuchowie
dwanaście dni szli pospołu.
A cóż się tam działo me dziatki!
Niemało się działo, uwierzcie,
lecz to już przy innej okazji,
przy innej opowieści.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.