Dla Pana
Zastanawiam się, czy zaprosić Pana do
siebie?
Tam mało kolorów, nie będzie jak w
niebie,
Ale proszę…
Wejdź we wnętrze podszyte wyściółką lnianą
Surową, twardą, starannie obszywaną
Na ścianach obrazy nicość
przedstawiające
Świece w lichtarzu mrok na pół tnące
Wiele kątów ciemnych, w nich wspomnienia
Z którymi nie sposób dojść do
porozumienia
Na podłodze dywan miękki jak owieczka
To opowiedziana w dzieciństwie bajeczka
Wiele uczuć w dzbanach, ciecz brunatno-
krwista
To słowa wszystkich, którym miałam być
bliska
Nie zawsze udane związki leżom na dnie w
szafie
Poukładałam w kostkę, wyrzucić ich nie
potrafię
Nieużywany materiał pęka, łapie dziury
Czasem jednak wracam do jego faktury
Walk wiele wygranych wtoczyłam na górę
By na nie patrzeć, gdy mam ciemną chmurę
Siła we mnie wielka, lecz zbyt
rozdrobniona
Gdy jest potrzebna tarczą niechroniona
Ciosy jednak zniesie, choć łzy słone
wylewa
Czasem jednak potrzebna taka szara ulewa
W kolejnym pokoju upór i zawzięcie
Kołysząc się w fotelach podają sobie
rękę
Wiele słów podziwu wkładam do szuflady
I wyciągam wówczas, gdy nie daje rady
Wmawiano mi kiedyś, że przeznaczenie to
służba
Spłacałam, więc dług, choć nie byłam
dłużna
Uśmiech mój w słoikach często gotuje
Dobrze zakręcam i pasteryzuje
Pojawia się on zawsze, gdy zobaczę wiarę
W oczach rozciągniętą jak jakąś kotarę
Wiara we mnie nie jest wcale łatwa
To jak na morzu lichusieńka tratwa
Chęć pomocy światu, dziwnym jest
marzeniem
Czasem jednak myślę, że jest spełnieniem
Wszystkich moich marzeń, przez inne
osoby
Ich uśmiechy to dla szczęścia najlepsze
powody
Czy jestem szczęśliwa? Pyta Pan siebie
Będę wówczas, gdy odnajdę
siebie………
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.