dlon
Wstaje.
Podnosze sie ociezale. Spuchniete oczy nie
pozwalaja przywitac sie z Toba.
Wiem, ze tam jestes. Ide do Ciebie.
Zatrzymuje sie.
Stoje nad skrajem nieba, przede mna
przepasc. Czuje Twa zimna dlon na mych
suchych ustach.
Nie,
nie chce pic.
Nie teraz, moze pozniej.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.