Do Agnieszki
Samotny na zawsze?
Kocham cię mocno.
Jednak jestem kulą
przymocowaną do twej nogi.
Jestem z żelaza.
Ale w końcu pęknie łańcuch.
Ja stoczę się ze schodów.
A ty pozostaniesz u góry.
Spojrzysz się tylko za siebie.
Na samym dole
już nie widać Ciebie.
W ciemnej klatce,
bez wyjścia, bedę sam.
Popychany przez ludzi
spieszących do pracy.
Popychany przez Ciebie,
samotny dureń w pułapce.
Może czasem wspomnisz mnie.
Może spojrzysz się.
I ujrzysz tylko odbicie
samej siebie. Odbicie.
A może się odbiję
nim spadnę na dół.
Może pokonam prawa tego świata.
Może uda mi się wygrać z grawitacją.
A wtedy stalowa kula
oderwie się od ziemi.
Pofrunie w górę
i znajdzie łańcuch.
Tylko czy Ty jeszcze tam będziesz?
Czy dojrzę pękniete ogniwo?
Czy uda nam się zamienić łańcuch
na jedwabną wstęgę? Kto wie?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.