Do ciebie
wyciągnięte ramiona
zamykają cię akordem
harmonicznych brzmień serca
schowana pod kloszem moich bojaźni
z gomółką sera w dłoni patrzysz
jak odziany w skórę kozła
oddalam się niczym mityczny faun
złupić z resztek miłości ludzkość
i pochować ją w całopalnym grobie na wieki
posypując niczym Wezuwiusz
warstwami popiołów niepamięci
ofiarować mieszek szczęścia tobie
choćby za cień haka nad swoją głową
i posępny wyraz twarzy kata
widzianej po raz ostatni w ostrzu gilotyny
przymocowany na stałe znak zapytania do
ręki
znów uczynił mnie korsarzem swego losu
i tylko gdzieś z tylu głowy tli się pewność
że powrócę kiedyś człowiekiem
jeszcze jeden abordaż
jeszcze jeden spalony okręt
w drodze do ciebie
Komentarze (19)
Najważniejsze że z miłością.
Ty zawsze masz takie ciekawe metafory... zazdroszczę
:-)
Aniu, dziękuję!
Nietuzinkowa, metaforyczna poezja. Podoba mi się :)
Dziękuję i pozdrawiam Was serdecznie ;)
Niebanalny tekst w /moim zdaniem/ wartościowym
wierszu.
Życzę zdrowia.
Jak zawsze u Ciebie - niebanalnie o miłości :-)
Jednocześnie tak ciepło i podniośle momentami :-) A to
już sztuka :-)
... Zatem... Do abordażu! ;-) ;-)
Świetny! Pozdrawiam :-)
No nie powiem... miłośnie.
Podoba sie :)
Pozdrawiam poświątecznie:)
Super pozdrawiam
kto kocha,ten zawsze odnajdzie drogę,
pozdrawiam:)
Niech Twoja podróż prowadzona nawigacją życia trafi do
ukochanego.Pozdrawiam serdecznie.
Azymut dobrze obrany i kursem do celu dopłynie.
Wow! Pozdrawiam@
Bardzo dziękuję!