Do drzwi Waszych pukam…
Do drzwi Waszych pukam, czy ktoś mi
otworzy?
Codzienność zakrzepła, zastygły jej
plany.
Jedynie pamięcią Wasz oddech tu czuję,
a łza tak bezdusznie wciąż serce me
rani.
--
Przytłacza mnie smutek, gdy widzę Was w
myślach.
Jeszcze tak niedawno oddychało życie,
witaliście w progu, a ja radość niosłam.
Teraz tylko pustka żałości kołysze.
--
Dźwięczą martwe słowa w pogłosie
tęsknoty,
w tej nieobecności, jakże jeszcze
krótkiej.
A ja ciągle pukam, kiedyś Was obudzę,
choć sen niechwilowy... Rodzice, otwórzcie!
Komentarze (21)
Listopad smutkiem nastraja i mnie.
Listopadowy blues.
Głos mój i szacun jest twój!!!
Wzruszające słowa
Smutny, przepełniony tęsknotą wiersz...kiedyś i dla
nas drzwi otworzą...wszystko w swoim czasie...
Pozdrawiam ciepło Eluniu :)
Oni teraz mieszkają w naszych sercach. Póki o nich
pamiętamy i wspominamy tak będzie. Pozdrawiam
serdecznie z podobaniem i w zadumie. Ślę moc
serdeczności:)
Smutny ale piękny+++