do końca...
W błękitach gdy chodzę
spotykam marzenia
utkane ze szczęścia
w różanych odcieniach
fontanną nastrojów
zostają co rano
gdy widzę z senności
twarz ..tą ukochaną...
Nie straszne mi wtedy
ni smutek ni słota
ja przecież w zanadrzu
okruszek mam złota
nawet go specjalnie
nie chowam przed światem,
jego delikatność
chcę przyrównać z kwiatem...
co wiosną wyciąga
płatki swe do słońca.
Wiem, że będzie ze mną
ta miłość do końca...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.