Dobranoc idiotko
Gdy księżyc świeci
Rodzą się dzieci
A ja z Azorem
Uciekam przed potworem
Wpadam w dziurę
Widzę chmurę
Pies na mnie leje
Co się dzieje?
Azor ucieka daleko
Ja idę do sklepu po mleko
Zrobię sobie grzanki
Bez smacznej śmietanki
Brzuch już zapełniony
Idę do mojej zony
A ona w szlafroku
W tym z zeszłego roku
Walki ma na głowie
Oczy duże jak sowie
Nos niczym orła krzywy
I krzyczy ze jestem leniwy
Nie chce mi się nic robić
Ani chodzić
Kładę się do wyrka
Jaka miękka pierzynka
Obok stara chrapie
A ja komary łapie
Liczę barany
Które biegną do zielonej polany
Zasypiam sobie słodko
Dobranoc moja idiotko.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.