Cud...
Naród doszczętnie cały zwariował,
Ślepota dziwna go już dopadła.
Rozsądek bowiem, głęboko schował,
Kuszony łatwo namową diabła.
Jak to wyrazić innymi słowy,
Tak delikatnie dotknąć tematu.
By nie urazić niczyjej głowy,
A przesłać wizję wielkiemu światu.
Chodzi o świętość gdzieś wyrażoną,
Człowieka który, funkcję piastował.
I ten ów człowiek cud sprawił ponoć,
Bo życie ludzkie on uratował.
Jak to uczynił, kto może wiedzieć,
Wierzący ufa każdej nowinie.
I będzie cicho pokorny siedzieć,
Dopóki rzeka falami spłynie
Tak już spokojnie nie widzi Boga,
Który jedyną posiada wolę.
Przed nim obawa, prawdziwa trwoga,
Wszystko, co inne musi zaboleć.
Po co kolejni święci w narodzie,
Mało ich było, lub jeszcze będzie.
Człowiek buduje sam sobie grodzie,
Nawet nie wiedząc, że jest on w błędzie.
Pora obalić fałszywe mity,
Tylko dla chwały, bo tak chcą ludzie.
Raj przed głupotą będzie ukryty,
Choćby dowiedział się świat o cudzie.
Komentarze (1)
wiesz autorze czytałam kilka razy...masz rację w
wierszu ...czego się nie robi żeby ludziom
dogodzić...nasza polityka to jak starsi mówią to
k...ta co przy drodze chodzi ...myślę że nie obraźiłam
..nie taki był zamiar...przepraszam i pozdrawiam