Dokąd?
Nie mam czasu do stracenia, inną miarą dziś
go mierzę.
Mówię „kocham” od niechcenia, choć już nie
wiem czy w to wierzę.
Dzięki Tobie świat się zmienił. Znów
zaczęłam się uśmiechać.
Moje piękno Tyś docenił, podał rękę, pomógł
przetrwać.
Przez dwie wiosny kwitło kwiecie podlewane
rosą z serca.
Uwierzyłam, że na świecie los wymościł dla
nas miejsca.
Jak w teatrze szekspirowskim odgrywając
główne role
coś zatruwa w nas tę wiosnę, co tak pięknie
kwitła polem.
Uśmiech mi już nie wystarcza, wiary więcej
by się zdało.
Słowa, których nie chcę słyszeć. Miłość,
której tak mi mało.
Ktoś w antrakcie zdjął kurtynę odkrywając
nasze twarze.
Czy ja jeszcze na coś liczę? Czy ja jeszcze
o czymś marzę?
Chcę być razem – jestem sama, bo gdy słowa
Twoje ranią
już nie czuję się kochana ani serca Twego
Panią.
Coraz bardziej się oddalasz, rzadziej
bawisz, częściej smucisz.
Gubię wiatr, co żyć pozwala. Iść mam dalej
czy zawrócić?
Komentarze (35)
super :) pozdrawiam
Gdyby to był mój wiersz to duże litery zostawiłabym
tylko na początku zdań.
Ale aż tak się nie znam. Może ktoś jeszcze coś doradzi
:)
Ostateczne zdanie i tak należy do Autorki!
A wiersz się podoba.
Dziękuję dziewczyny. Teraz lepiej, Milyeno?
Ja za Anną :)
Nie jestem przekonana co do niektórych dużych liter,
ale to Autorka decyduje :)
Pozdrawiam :)
wiersz który świetnie się czyta!